Intymnie / Intimate with self
I n t y m n i e
Gdybym wierzyła w ołtarze
uniosłabym to życie
i umieściła tam je.
Lecz życie to strumien wody
płynącej nurtem tętnic i żył,
to, co święte, jest tutaj wszędzie.
Jedyne, co mogę zrobić, to dać chwilkę czasu,
rozejrzeć się-docenić-pozwolić
by słowa popłynęły z tego serca
jak fala
kolibrów
Zajęło parę ładnych lat
sporo dramatów
kilka głębszych ran, parę blizn
by przestać szukać na zewnątrz
zostawić wszystkich w spokoju
i naprawdę zamieszkać wewnątrz siebie,
zadomowić się w swoich kolorach, cieniach i światłach.
Strumien życia jak potok
płynie bezustannie
powoli zmiękczając twarde tkanki umysłu
poddając się coraz głębiej rytmowi
w którym bije to serce
Trudno już nie pamiętać
że każdy moment to kropla
pełna życia
migocząca w dłoniach
mieniąca się u stóp
zmienia się
w każdym
mgnieniu oka
Ból obmył mnie
odnawiając czystość spojrzenia
że życie to błogosławieństwo
przywrócił starą jak świat praktykę obecności
świadkowania
zmiótł z mojej przestrzeni wszystko, co zbędne
kompulsywne działania, obsesje, narzekanie, nurzanie się w brakach, to wszystko zniknęło naraz.
W uważności
w wewnętrznej ciszy
siadam na obrzeżu teraźniejszości
czujnie zwracam się
w stronę doznań płynących z ciała
w stronę chmur i horyzontów umysłu
do rwących emocji
które chcą zgarnąć mnie w kolejną podróż, już tuż.
Słuchaj-słuchaj-patrz, i nie reaguj.
Nie uciekaj nie walcz
nie opieraj się
nie zaciskaj
wiesz, że to nie działa
próbowałaś tyle razy
Ta nauka jest o łagodności
zmięknij, zmięknij jeszcze bardziej
przyjmij
obejmij
I pozwól.
Potrafimy objąć o nieba więcej, niż nam się wydaje.
Głęboka pokora bycia ucieleśnionym
przejmująca żywotność,
gdy jesteś obecny
w samym centrum doznań.
Czasem mięśnie zaciskają się, jakby gdzieś blisko było zagrożenie
gdy nie ma żadnego.
Wspomnienie.
Impuls, odgrywany przez ciało
jak zacięta płyta.
Osobowość
jak trochę zużyta narracja
powtarza się bezustannie
by się odnawiać i trwać.
Obracające się siłą rozpędu koło
w głębi duszy czekające tylko
na momentum
by wydostać się z przymusu
powtarzania
z pędu i popędu
Przychodzi w końcu taka chwila
że wiem
że to już się przetarło
coś się skończyło
i już tutaj nie pasuje
Wtedy poddaję się
ściągam kolejne warstwy-maski
pozwalam światu-światłu wniknąć
we wszystkie komórki
celebrować na granicy szaleństwa
świętować na granicy możliwości
Żyjemy jakbyśmy mieli tu spędzić wieczność - nudzimy się, frustrujemy, żałujemy, narzekamy nie ryzykujemy
A mamy tylko te momenty
krople wody
drobne klejnoty
pełna moc życia
w kołysce twojej dłoni.
*listopad 2021
I n t i m a t e w i t h s e l f
If there was an altar
I would lift this life and place it there.
But life is a stream of water
flowing through my veins
and the sacred is found everywhere.
So all I can do is take my time to feel and praise,
let the words fly out of this heart
like colibri, hummingbirds.
It took some years, some drama,
some wounds that are still aching and a few scars
to stop looking around
to leave everyone at peace, leave behind
and truly move within
inhabit my colours, my shadows and the light.
The stream of life is like a river, flowing relentlessly
to soften thick tissue of the mind
to surrender ever-deeper this heart.
It’s hard not to remember now
that each moment is a drop full of life
glimmering at my feet and in my hands
changing in the blink of an eye.
The pain washed me over and over again, blessing anew.
Brought the practice of presence
deepened intimacy with the self.
Forced me to quit all at once
the doing, the obsessing, the missing
all disappeared at a glance.
A silent one sits on the edge of the present moment,
ever-alert as she turns towards
the feelings in the body
the clouds of the mind
the river of emotions, wanting to take her on another ride.
Listen-listen, don’t react.
You know you cannot fight, cannot resist and cannot contract.
It won’t work; you tried too many times.
The teaching is to soften ever-more.
Accept, embrace and allow.
Human endurance is glorious.
We can contain so much more than we dream about.
Utter humility of being embodied
such aliveness in the midst of the pain.
Muscles contract as if there was a threat
when there is none.
A memory.
An impulse that’a been played by the body over and over again.
Personality seems to be but an worn out narrative
repeated continously to reinforce itself
a turning wheel dreaming to come out of its momentum
of its urge.
There comes a point when it has no use anymore
it just doesn’t fit anywhere.
I laugh, grateful for the moments
when I'm ready to surrender
and tear off the masks.
Let the light shine through.
Celebrate on the edge of sanity.
Celebrate to the edge of possibility.
We live as if we had eternity
(we get bored, get frustrated, we don’t take courage, we regret, we complain...)\
Yet we only have these moments.
Drops of water.
Tiny gems.
Full-power experience in the cradle of your hand.
*November 2021
Komentarze
Prześlij komentarz