W r a ż l i w o ś ć
Przedwczoraj, w Tatrach, na jednym z mniejszych szlaków, szlaków-dygresji odbijających z doliny Kościeliskiej, usiadłam na chwilę na dużym głazie popatrzeć na panoramę. Za mną jasne skałki wystające z łagodnych zboczy. Przede mną widok na Czerwone wierchy w dali, w bliższym planie ultra lekkie mgły poruszające się nad świerkowym lasem, spotykają się, spajają i rozpływają. Oddech, oddech.
Ja (śmiejąc się) Tak się właśnie czuję. Chcesz spróbować?
To jest tekst o wrażliwości.
Dzięki wrażliwości potrafię stopić się energetycznie z przestrzenią, w której jestem, i stać się krajobrazem. Dać się przeniknąć. Połączyć się sercem z sercem góry. Oddychać wiatrem.
Dzięki wrażliwości, prowadząc sesje oddechowe, mogę lwią częścią mojej uwagi pozostawać zanurzona w swoim rdzeniu i mówić z tego miejsca, które jest krystaliczne, wzruszone i pełne czułości dla emanacji życia.
To wrażliwość sprawia, że czasem ręce nie nadążają za klawiaturą, by wystukiwać słowa, które płyną z jednej wspólnej wody, która mnie niesie.
Odkąd pamiętam, od dziecka, wrażliwość jest jednym z większych wątków w moim życiu.
Jak nie być przytłoczoną tym ogromem doznań, dostępnych w moim polu.
Jak tego nie tłumić, nie wyciszać.
Jak tym operować, jak tym tańczyć. Jak czerpać z tego radość życia.. do tego do jest.
Daje nam życie w dużo bardziej barwnym, ciekawym, wielowymiarowym świecie.
Jest poszerzoną, pogłębioną percepcją.
Gdy zintegrowana, wrażliwość w ogóle nie wiąże się ze słabością, reaktywnością, z żadnym z wzorców bycia ofiarą.
Zmiękcza, zaokrągla.
Łagodzi ostre kanty.
Szuka połączenia, porozumienia.
Poznając, smakując i doceniając różnorodność, dostępną w świecie, dąży do jedności.
Nie neguje, nie wyklucza. Obejmuje.
Meandrując, poznając, pogłębiając, dąży do centrum, do pełni.
Pomaga nam też działać z takiego miejsca, że naturalnie troszczymy się o swoje dobro, i o dobro innych ludzi.
Zintegrowana wrażliwość dosłownie buduje inny świat.
Komentarze
Prześlij komentarz