D u s z a , Clarissa Pinkola Estes
Jest siłą Życia, Śmierci Życia. Inkubatorem.
Jest intuicją, przewidywaniem, uważnym słuchaniem, wiernym sercem.
Zachęca istoty ludzkie, by pozostały wielojęzyczne, by posługiwały się płynnie językami marzeń, namiętności, poezji.
Szepcze do nas ze snów,
na ziemiach kobiecej duszy zostawia za sobą
kłaczki szorstkiej sierści i błotniste ślady.
A one napełniają kobiety tęsknotą, by ją odnaleźć, wyzwolić i kochać.
kłaczki szorstkiej sierści i błotniste ślady.
A one napełniają kobiety tęsknotą, by ją odnaleźć, wyzwolić i kochać.
Jest obrazami, uczuciami, popędami, pamięcią.
Utraciłyśmy ją i niemal zapomniałyśmy na długi czas.
Jest źródłem, jest światłem, jest nocą, zmierzchem i świtem.
Jest zapachem zdrowego mułu i tylnej łapy lisa.
Należą do niej ptaki, które zdradzają nam sekrety.
Jest głosem, który mówi: „Tędy, tędy droga.”
Jest tą, która grzmi, kiedy dzieje się niesprawiedliwość.
Obraca się jak ogromne koło.
Jest tą, która grzmi, kiedy dzieje się niesprawiedliwość.
Obraca się jak ogromne koło.
Jest sprawczynią cykli życiowych.
Jest tą, którą zostawiamy na straży naszych domów.
To ona nas wita, gdy do nich wracamy.
Jest oblepionym ziemią korzeniem kobiecości.
Jest w rzeczach, które trzymają nas przy życiu, kiedy zdaje się, że wszystko straciłyśmy.
Jest inkubatorem dla drobnych, jeszcze niedojrzałych pomysłów.
To ona jest umysłem, który nas pomyślał, a my jesteśmy jej myślami.
Zostawia ślady, byśmy mogły wpasować w nie swe stopy.
Zostawia ślady swoich stóp, gdziekolwiek jest jakaś kobieta o żyznej, płodnej duszy.
Gdzie mieszka?
Na dnie studni, w grzbietach fal, w eterze poprzedzającym czas.
Jej dom jest we łzie i w oceanie.
Mieszka w miazdze drzew, szumiącej sokami.
Pochodzi z przyszłości i z początku czasów.
Mieszka w przeszłości, a my ją stamtąd wzywamy.
Jest w teraźniejszości, ma swoje krzesło przy naszym stole.
Jest w przyszłości i cofa się w czasie, by wyjść nam na spotkanie.
Mieszka w zieleni przebijającej się przez śnieg,
mieszka w szeleszczących łodygach schnącej jesiennej kukurydzy,
mieszka tam, gdzie umarli przychodzą po pocałunek, a żywi ślą swoje modlitwy.
Mieszka tam, gdzie rodzi się język.
Mieszka w poezji, bębenkach i śpiewie.
Mieszka w ćwierćnutach i ozdobnikach, w kantatach i w bluesie.
Jest chwilą poprzedzająca przypływ natchnienia.
Mieszka w odległym miejscu, które przebija się do naszego świata.
Komentarze
Prześlij komentarz