Me. Here and Now / Ja. Tu i teraz


The Great Way has no gate.
Clear water has no taste.
The tongue has no bone.
In complete stillness, a stone girl is dancing.
- Seung Sahn

/EN
Hi. My name is Weronka.

Four years ago I left Poland and came to South America. This move profoundly changed my life.
Me and my partner at the time shared the curiosity of the world and some kind of yearning for crossing the borders of convention. We cleaned up our life in Poland, packed it into few boxes and suitcases, and left to do volunteering in the Amazon jungle. This move turned out to be the beginning of a great unfolding journey, not only in a geographical sense, but first and foremost a deep, transformational inner journey. A spiraling movement towards the heart.
First year and a half of this fantastic adventure we were reporting quite passionately on the blog jungleboogi.blogspot.com (available in PL language only), until we felt that we finally had settled and found our place on the Earth, and that it was the end of the journey.

Yet, it turned out to be just a break, a sweet retreat after an intense ride. Our lives had fallen into waves of unexpected changes and complete deconstruction. It was a time when the paths began to open and divide - our friends, one after another, were leaving and moving into various directions, and in the end also the path of our relationship split into two, and each of us went our own way to taste life individually.

These years, hundreds of beautiful experiences, relationships with people and plants, events and ceremonies, books and songs and prayers, led me to the place where I am now. Totally in love with life. More and more accepting, internally settled and peaceful. Less and less opinions, judgements and desires. More and more of pure I.
There is freshness here, clarity and joy, and many many feelings, sensations and emotions. Lots of Life.

Thanks to perpetual self-inquiry, an honest exploration of my inner landscapes, day by day I learn to be taking full responsibility for my experience in every face it takes.

With total clarity I see that our lives, from the beginning till the end, are our own dynamic, spontaneous and unlimited creation.
We are free creators of our experience, up to the moment when we choose to become re-creators of the designs available in our families, cultures and societies, thus mechanically duplicate patterns we grew up with.
When we cease to be only the performers, we become unbounded, unlimited designers of the web of life.
Every moment of our lives, every little experience is a mirror of our thoughts, a physical manifestation of what we believe in.
You experience the world you believe in, and this is very simple and very profound discovery.

*
Since several months I`ve been living in the Amazon jungle and working in a big retreat center offering healing based on the work with plant spirit medicine and various integrative modalities incl. breathwork, yoga, hands-on energy work, sound healing, and therapy via speaking and sharing.
I`ve been witnessing the miracle of transformation happening every single week.
Experiencing, again and again, the fierce force of life that rests in our bones, this immense power that makes us rise up after we crush. The vital impulse that allows us to face the reality and overcome the most difficult life situations. We, humans, have an inner capacity to heal absolutely anything. I`ve been seeing it day by day and I have no words to describe this experience.

I am incredibly grateful to my life for bringing me to the place where I am now. Knowing well that I am here only for a short period of time, because everything in life changes in a glimpse of an eye.

This blog is born out of this gratitude. In the warm rays of the afternoon sun. Waiting at the harbor in Nauta for a boat to village of Libertad on the Ucayali River, where I am currently living. Libertad means freedom.

Sending my clear thoughts to the sky with every cloud of a thick Mapacho that I inhale.
Thank you.


/PL
Witaj. Mam na imię Weronka.

Cztery lata temu wyjechałam z Polski do Ameryki Południowej, i od tego momentu moje życie obrało całkiem nową ścieżkę. Ja i mój partner w tamtym czasie dzieliliśmy ciekawość świata i łaknienie przekraczania granic konwencji. Pozamykaliśmy nasze sprawy w Polsce i wyjechaliśmy na wolontariat do amazońskiej dżungli. Okazało się to początkiem wielkiej podróży, nie tylko w sensie geograficznym, ale przede wszystkim głębokiej, transformacyjnej podróży do wewnątrz. Spiralnie płynąc w stronę serca, zahaczając o kolejne warstwy pytania, kim ja w ogóle jestem i jaki jest cel i kierunek mojego życia.
Pierwsze półtora roku tej fantastycznej przygody dość namiętnie relacjonowaliśmy na blogu jungleboogi.blogspot.com, aż do momentu, gdy poczuliśmy, że się osiedliliśmy, i że to koniec podróży.
Tymczasem okazało się to tylko postojem, przyjemnym wytchnieniem po intensywnej jeździe. Niebawem nasze życia znów wpadły w tryby niespodziewanych zmian i kompletnej dekonstrukcji. To był czas, gdy drogi zaczęły się rozchodzić – nasi przyjaciele jeden za drugim rozjechali się na cztery strony świata; to, co wydawało się pewne i stabilne zaczęło ujawniać swoją płynność, i w końcu również nasza ścieżka podzieliła sie na dwie, i każde z nas poszło w swoją stronę, doświadczać, poznawać i smakować na swój własny sposób.

Te lata, setki nowych doświadczeń (wydarzeń, spotkań, rozmów, związków, miejsc, rytuałów, roślin, ludzi...) poprowadziły mnie do miejsca, w którym jestem teraz. Totalnie zakochana w życiu, i tym, co mi przynosi, dzień za dniem. Coraz więcej akceptująca, coraz bardziej spokojna. Mniej oporu, kontroli i opinii, więcej mnie - tego, co jest transparentne, egzystencjalnego tła pod warstwą historii i osobowości.
Świeżość. Oddech. Uczucia. Życie.

Nasze życia, nasze ścieżki i historie to nasze własne dynamiczne, spontaniczne i nieograniczone kreacje. Jesteśmy wolnymi twórcami naszego doświadczenia; do momentu, gdy stajemy się odtwórcami wzorów dostępnych w rodzinie, kulturze i społeczeństwie, gdy zaczynamy powielać schematy, wśród których dorastaliśmy i funkcjonujemy.

Algorytm mojego życia to manifestacja myśli, w które wierzę.

Tworzę tą rzeczywistość, aby jej doświadczyć.

*
Od kilku miesięcy mieszkam w amazońskiej dżungli. Pracuję w ośrodku zajmującym się holistycznym uzdrawianiem. Każdego tygodnia jestem świadkiem cudów. Doświadczam, znów i znów, jaką potężną moc nosi w sobie każdy człowiek by się podnieść, gdy upada, i przezwyciężyć najtrudniejsze życiowe sytuacje. Ludzie z różnych stron świata i z różnych środowisk; ci przez lata pływający w oceanach smutku; ci, którzy doświadczyli koszmarnych traum, którzy byli na skraju samobójstwa, odnajdują w sobie czystą esencję życia.
Na nowo odkrywają nieopisaną przyjemność jaką daje wziąc do płuc głeboki haust powietrza.
Chroniczne stany niepokoju, depresji, traumy, nałogi – podnosimy się ze wszystkiego. Widzę to każdego dnia. Brak mi słów, by opisać to doświadczenie.

Jestem niesamowicie wdzięczna mojemu życiu, że zaniosło mnie w to miejsce, w którym jestem teraz. Wiedziąc dobrze, że jestem tu tylko chwilę, bo wszystkie okoliczności zmieniają się tak szybko.

Z tej wdzięczności rodzi sie ten blog.
W ciepłych promieniach popołudniowego słońca. Od dwóch godzin czekając w porcie w Naucie na łódkę do wioski Libertad nad rzeką Ucayali, gdzie obecnie żyję. Libertad znaczy wolność.

Wysyłając w niebo jasne myśli z każdą chmurą grubego Mapacho.
Dziękuję.

Komentarze

Popularne posty