Little miracles / Małe cuda
„You are Life passing through your body, passing through your mind, passing through your soul. Once you find that out, not with logic, not with intellect, but because you can feel that Life - you find out that you are the force that makes the flower open and close, that makes hummingbird fly from flower to flower. That you are in every animal, vegetable and rock. You are that force that moves the wind and breathes through your body. The whole universe is a living being that is moved by that force, and that is what you are. You are Life.
- Don Miguel Ruiz
OM…Wyobraź sobie to tchnienie, które zapoczątkowało rozwój wszechświata. Jedna iskra inspiracji dała życie miriadom form, aby doświadczać cudu stworzenia na nieskończone ilości sposobów.
Jesteśmy tu, by doświadczać i poznawać wszystkimi dostępnymi ścieżkami, sercem, umysłem i sześcioma zmysłami. Smakować, dawać wyraz naszej egzystencji, śnić, tworzyć. Przypomnieć sobie, co tu robimy. Z tego punktu, z centrum serca, żyć. Marzyć bez ograniczeń i manifestować te marzenia. Tkać wyśnioną rzeczywistość.
Żyć z punktu odniesienia cudu świadomości.
Doświadczać cudów, tworzyć małe cuda.
Od nowa narodzeni, każdego dnia. Pamiętaj, pamiętaj.
*
Życie w dżungli, wśród dzikiej przyrody, i te długie odcinki czasu spędzane w ciszy oczyszczają, inspirują, regenerują energię.
Codziennie piję tytoń. Dieta zmacnia ducha, ingeruje w nawykowe trajektorie umysłu, otwiera nowe ścieżki myślenia. Rodzą się inne myśli. Przypomnienia. Intuicje. Inspiracje.
Zwariowane sny pełne ludzi, wydarzeń i miejsc, przeszłość wymieszana z przyszłością. Mikstura matrixa, filmu fantasy i brazylijskiej telenoweli z lat 90.
Kołowroty myśli. Uporczywe nawykowe ciągi myślowe tańczą po głowie i nie dają spokoju. Migawki wspomnień, kalejdoskopy twarzy i sytuacji z różnych momentów życia.
A potem nagła cisza, spokój. Światło, kąpiel w pięknie. Jedność z tą chwilą.
Kontur i kształt wzoru wielkiego liścia, obok którego właśnie stąpasz, rodzi w oku łzę.
Zapach liścia limonki.
Kolor mandarynek owocujących na drzewach.
Seledynowo-błękitna iguana.
Ciężka przejrzała papaja opada z drzewa i z pluskiem rozbryzguje się po ziemi.
Ten moment, gdy pierwsze krople deszczu dotykają ziemi, ich dźwięk i zapach. Minutę później, nie słychać już nic poza szumem wielkiej wody opadającej z nieba na ziemię.
Wszystko woła, wróć do domu, do tego świetlistego ziarna, ukrytego pod warstwami osobowości. Znajdź w sobie pierwiastek wieczności. Pielęgnuj go, każdą swoją myślą, każdym działaniem.
Coś, co nigdy się nie zaczęło i nigdy sie nie skończy. Ta część ciebie, która jest wolna, niczym nieograniczona. I tylko patrzy, obserwuje. I cieszy się, bo to co widzi, jest dobre.
Oko wszechświata, zakochane w swoim stworzeniu.
EN/
That morning I saw the whole spectrum of a rainbow in but one drop of a dew shimmering at
the base of a leaf. All in one. One in all.
OM. A spark of
inspiration.
Imagine, that one breath initiated the unfoldment of the entire universe. A source
of pure love gave birth to multitude forms, so it could experience the miracle
of its own creation through the lenses of many individuals, in myriads of ways.
We`ve come here
to experience, to learn and taste through our hearts, our minds and the six
senses we got equipped in. To perceive, to enjoy, to create and express the unique nature
of our existence.
To tap into the memory of who we truly are and why we came here.
To live from the
central axis of our being.
To be the dreamers of this world, dream without
limits, have faith in seemingly impossible, cross all the rules, all the borders, be their physical or mental. To weave our dreams into reality and manifest them in the physical kingdom.
To live in trust,
in a natural sense of safety. With child's openness and curiosity. With unbounded,
unclouded perception. Open mind, open heart.
*
I woke up early
morning feeling like a newborn. Incredible
freshness, vitality.
A new day, new
beginning. My eyes and mouth wide open. A deep breath. A smile. Absorbing this moment with all my senses. No idea what will happen today, what will come. Excitement about what the
day is going to bring. What will I see, whom will I meet, what will I do.
Born anew, every single
day. Remember.
*
Living in the
jungle, in lush, vibrant nature, and these quiet times in solitude, open me
up, purifies and rejuvenates. Every plant dieta I’m doing strengthens my spirit, cleanses habitual trajectories of the mind and opens new pathways of thinking. Different
kinds of thoughts are being born. Intuitions. Inspirations. Ancient reminders.
In the nights come wild dreams full of people from the past, fantastic places, animals, aliens, symbols. Mixture of matrix, fantasy movie and Brazilian telenovela from the 90s.
Every now and
then, a persistent habitual thought comes to visit, shouting in my mind, giving
no peace.
Snapshots of
memories, kaleidoscopes of faces and situations from different moments of my
life.
And then, sudden
silence. Peace.
Total light,
immersion in beauty.
Unity with this
moment.
The outline and
shape of the big leaf I’m passing by on my morning walk gives rise to a tear of nostalgia in the eye.
The smell of lime
leaf, when you rub it in your hand.
The color of
mandarins fruiting on trees.
Celadon-blue
iguana.
The heavy,
overripe papaya falls from the tree and splashes on the ground.
This moment, when
the first drops of rain touch the ground, their smell and sound. A minute later,
you hear nothing but water falling from the sky, touching the earth.
Everything calls
you to come back home, to the core of tour being.
The luminous
grain of life that lies under the layers of your personality. Element of eternity. Something that has
never begun and will never end. A part of you that is free and unlimited.
You’re just watching, witnessing the miracle of life. With deep joy, because all you sees is good.
Eye of the
universe in love with its creation.
The ordinary
extraordinary nature of every moment.
To jest coś czego Ci zazdroszczę! Cytuję: "Ciężka przejrzała papaja opada z drzewa i z pluskiem rozbryzguje się po ziemi."
OdpowiedzUsuń