Seekers of truth / Poszukiwacze prawdy



Your word carries power only when it springs from direct experience, 
deeply digested by your heart. 
No repetition is allowed here.

Your authenticity is borne out of the freshness of this moment.
Your truthful expression, by its very nature, shimmers with aliveness.


This June smells like flowers of clove. 
It sounds like a cockoo’s song somewhere in the background, over the distant meadows.

I’ve been learning to make peace, with myself and with the uncertainty of any future.
To become kind to myself.
No sarcasm. 
No harsh judgments. 
No war - neither within, nor without.

Living daily in fully embodied vulnerability.
Taking down all armours and shields.
No weapon in my hands.
I don’t believe in conflict. I withdraw.


Im neither on the left, nor on the right. 
Balancing. 
Looking for the very center of this moment.
Looking for pieces of gold in a sea of plastic. 


What is the truth that feeds the heart?
Not the idea, repeated endlessly by the word of mouth until the heart cannot recognise it anymore.
Neither any of the moral principles I was programmed so deeply to follow that I didn’t dare to question their value.


The truth of this moment is very simple. 
It vibrates with aliveness in my body.
It taste like my tears. 
It origins at the base of the spine, the place where the tension is rooted today. 


How to keep connecting all the broken pieces?
How to glue things into oneness 
instead of increasing fragmentation 
and getting lost in useless details that multiply like a virus?


How to keep finding a common ground 
capable to contain ever progressing diversification of form?
How to keep paving the trail for peaceful solutions 
when so many of us are at war 
within themselves and with each other?


How to keep inspiring open states of awareness that create space for a deep breath?
How to keep asking open questions that allow you to always find your own answer?
 
/PL
Słowo wtedy ma moc, gdy płynie z doświadczenia przetrawionego przez twoje serce. Zero powtarzania; świeżość i blask. 

Ten czerwiec pachnie goździkami. Brzmi jak kukułka gdzieś w tle, nad łąkami. 


Zawieram pokój z samą sobą i z niepewnym jutrem.
Bez sarkazmu, bez surowych osądów. Świat, wewnątrz i na zewnątrz, poza strefą wojny. 


Życie w ucieleśnionej wrażliwości; bez pancerzy, bez tarcz, bez broni.
Wycofuję się z konfliktu, bo w niego nie wierzę. 

Ani po prawej, ani po lewej.
Balansując. Szukając centrum tej chwili. 
Szukając drobin złota w morzu plastiku. 


Jaka prawda karmi moje serce?
Nie prawda-ideał, powtarzana z ust do ust, aż wytrze się i traci swój żywy blask.
Nie prawda-zasada moralna, zaprogramowana z dawien dawna 
w moich kościach, w mojej krwi.

Prawda tej chwili jest prosta, wibruje życiem. Ma słony smak łzy. Rodzi się w samym centrum bólu, u podstawy kręgosłupa.


Jak łączyć i zlepiać w jednię 
zamiast dalej dzielić, rozmieniać świat na drobne 
i gubić się w mnożących się jak wirus detalach?

Jak znajdować ziemię wspólną, kontekst, który pomieści dywersyfikację form?
Jak przecierać szlaki dla pokojowych rozwiązań?

Jak inspirować otwarty stan skupienia, który daje przestrzeń dla szerokiej świadomości?

Jak zadawać otwarte pytania, 
dzięki którym sam zawsze znajdziesz właściwą odpowiedź?

Komentarze

Popularne posty